poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Jak przekonać dziecko do jedzenia zielonych warzyw?

Jedzenie warzyw, to bardzo ważna sprawa. Zalecają nam jeść 5 porcji warzyw dziennie. Nie jest to sprawa prosta, szczególnie w kontekście dzieci, ale da się zrobić ;)

Ostatnio taki dialog:
- Synku co byś chciał na kolację?
- Nie wiem.
- Kanapkę z białym serkiem? Z szyneczką? A może jajeczko?
- Hmmm, mmmm
- To może brokułki?
- Taaaak brokuły !!!!
I w oka mgnieniu siedział przy stole i czekał na kolację.


Powiecie może niemożliwe, takich dzieci nie ma i że sobie wymyśliłam.
Nic na początku nie jest proste, tak też wdrażanie nowych pokarmów dziecku, często kończy się upapraną podłogą. Ale to nie powinno nas zniechęcić. My wymyślaliśmy przeróżne cuda i techniki, żeby syn zjadł coś zielonego, ale zupełnie nie dawał za wygraną. Liczyła się zawsze konsekwencja. 

Brokuły w formie zapiekanki – nie, brokuły w formie muffinki – nie, może zupa brokułowa - nie. Dziesiątki przyrządzonych brokułów w różny sposób i za każdym razem veto. Można faktycznie stwierdzić, że to nie ma sensu. Aż tu nagle – tadam! Najprostszy sposób – ugotowane na parze brokuły i do tego posypane delikatnie chrupką bułką tartą. Cały talerz poszedł w 10 minut. 
To był przełom. Danie to nazwane zostało przez nasze dziecię „brokułami z posypką”. Od tamtej pory brokuły to hit jedzeniowy i obecnie w każdej formie są jedzone z ochotą, ale ile było z tym przejść.

Więc próbujcie i nie zniechęcajcie się.



Na koniec jeszcze mała dygresja brokułowa.

W przedszkolu dzieciaki na obiad dostały m.in. brokuły. Żadne dziecko nie chciało jeść, tylko oczywiście nasz zajadał, aż mu się uszy trzęsły. W pewnym momencie jeden z kolegów podejrzał, że jednak ktoś to je, spróbował i zaczął jeść, na niego zapatrzyła się znowu koleżanka itd., W efekcie dzieciaki prześcigały się, kto pierwszy zje wszystkie brokuły. 
O tym zdarzeniu opowiedziała nam pani z przedszkola, która stwierdziła, że nasz syn jest prowodyrem jedzenia zdrowych rzeczy i inne zapatrzone na siebie nawzajem nie chcą być gorsze, więc również jedzą. 
Miło słyszeć, że nasze wysiłki się opłaciły :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz